środa, 9 grudnia 2015

Janusz Szymański



                                    Początek



Żegnaj Mistrzu!
Uczyniłeś mnie tym fryzjerem, którym teraz jestem.
Dziękuję!
Przyszedłem do Ciebie z marzeniami, ambicją i nieuformowany! Nie zostałem wyśmiany ani sprowadzony do parteru.
Mistrzu, tyle chciałbym Ci teraz powiedzieć, zdać tak wiele pytań…
Czy jest Ci teraz dobrze?
Czas zatrzymał się dla mnie na chwilę, gdy ziemia uderzyła w wieko Twej trumny.
Mistrzu!
Dzieliłeś się swoją wiedzą. Doskonale wyczuwałeś uczniów. Wiedziałeś, jak każdego rozwinąć! Tworzyłeś gwiazdy fryzjerskie, nie patrząc na wszystko inne. Będąc Twym uczniem, człowiek otrzymywał najlepszy warsztat, a dzięki temu świetne propozycje pracy.  Idąc ulicą potrafię rozpoznać Twoje strzyżenia. Nie tylko ja.
Mistrzu!
Byłeś człowiekiem o ogromnym sercu, wyrozumiałym i troskliwym. Posiadałeś pasję i miłość. Fantastyczny dystans do siebie. Znałeś chyba wszystkie kawały o poznaniakach! Wybaczałeś nam więcej niż wiele. Nigdy Ci nie przeszkadzało, gdy siadaliśmy na ławeczkach. Uśmiechałeś się tylko… Pamiętacie?
Mistrzu!
Osierociłeś nie tylko jedyną córkę, ale również nas, Twoich uczniów i tych wszystkich, których nie zdążyłeś wziąć pod swoje skrzydła
Opuściłeś wierne Twojemu talentowi klientki.
Mistrzu!
Nie dałeś się namówić na autobiografię. Jednak zawsze odpowiadałeś na moje pytania. Zawsze opisywałeś zdjęcia. Pozwól, że teraz ja opowiem Twoją historię.



                              Jan Szymański w swoim salonie. Za plecami prezentowane są osiągnięcia syna

Janusz Szymański urodził się w Poznaniu, zaledwie dwa lata po zakończeniu wojny. Był drugim dzieckiem państwa Szymańskich.
Jego ojciec, pracował w cyrku jako charakteryzator i fryzjer. Jan Szymański był niezwykle pracowity i zdolny, posiadał niespotykane wyczucie ludzi, a zwłaszcza artystów, dzięki czemu mógł ich bezproblemowo przekonywać do zmiany ich wizerunków scenicznych.  Cyrk był firmą rodzinną, wielopokoleniową. Mistrz często mi opowiadał, jak widywał ojca przy pracy, pamiętał zapach cyrku i magię sceny.
Jego ojciec doskonale wiedział, że aby utrzymać rodzinę, trzeba mieć fach w ręku.  Otworzył w Poznaniu, na ulicy Górna Wilda, salon fryzjerski „Janusz”. Syn i córka byli wtedy małymi dziećmi, ale on już widział, jak pokierować ich losami. Janusz Szymański od dziecka uczył się grać na akordeonie. Podobno muzykalne dzieci mają większą wyobraźnię, a dzięki akordeonowi, zręczniejsze palce. To przydało się, gdy trzeba było misternie układać włosy klientek w piękne pierścionki. Jan zaraził swoje dzieci pracowitością i wytrwałością. Pracowali ciężko, salon odniósł sukces, pojawił się nowy członek rodziny, zaś cyrk zabrała komuna.  Kilka lat później, patrząc, jak Janusz świetnie radzi sobie z tkaniem peruk, tresek i z obsługą klientek, zapadła decyzja: zostanie fryzjerem! 
Czy ojciec Mistrza mógł się wtedy domyślać, jak wielką karierę zrobi jego syn? Ponieważ Jan Szymański zatrudniał tylko sprawdzonych i najzdolniejszych fachowców, Janusz został wysłany do Niemiec na naukę u jednego z najwybitniejszych fryzjerów, wybaczcie, ale  nazwiska nie pamiętam. Dopiero po ukończeniu szkolenia w Niemczech, uwieńczonego pokazem fryzjerskim, na którym fryzura wymyślona przez Janusza wzbudziła największe zainteresowanie, został przyjęty na praktyki do swojego ojca.

                                                                                    Nastoletni Janusz w Niemczech.

Jan Szymański zawsze interesował się nowinkami technicznymi. Sprowadzał do swojego salonu wszystkie najnowsze urządzenia fryzjerskie. Jako pierwszy odszedł od trwałej parowej. Jako pierwszy w Poznaniu użył płynów do trwałej ondulacji. Startował w konkursach i zwyciężał. Zaistniał jako persona w cechu fryzjerów. Środowisko go podziwiało i zabiegało o jego względy. Cała polska wiedziała, kim jest Jan Szymański! Ale Jan miał jedno niespełnione marzenie, chciał pracować u Antoine’a de Paris, u jego boku. Niestety jemu się to nie udało.
Nadszedł rok 1965. W środowisku wrzało! Antoine ma przylecieć do Polski!  Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat! Co zrobić!? Trzeba dać szanse dzieciom, Januszowi! Może Antoine zaproponuje mu pracę w Paryżu, jest przecież młody, zdolny!  Ucieknie od tego szarego i pospolitego komunizmu! Wykonanych zostało kilka telefonów i najpopularniejszy warszawski fryzjer, Bronisław Kurek, który pracował z Antonim przed wojną, zgodził się przedstawić Janusza Antoniemu. 



                                                                                        Pierwsze spotkanie z królem fryzjerów.

Cierplikowski i Szymański spotkali się po raz pierwszy w Hotelu Europejskim, z okazji otwarcia Teatru Narodowego. Antoine od razu przetestował młodego fryzjera, bo trzeba było sprawdzić, czy da sobie radę wszędzie, a nie tylko przy fotelu.  Zaprezentował mu kilka dam z Paryża, które miał uczesać na galowy wieczór.  Janusz bez żadnego wahania przystąpił do pracy. Damy były zachwycone nowym uczesaniem, dumnie prezentowały je wieczorem.  Janusz został poproszony o pójście wraz z nimi na tę galę. Jednak ostatecznie nie został zaproszony do Paryża
Antoine powiedział:
-  Jeśli chcesz u mnie pracować, musisz wygrać konkurs fryzjerski pod moim patronatem.
Były to czasy głębokiej komuny. Antoine obiecał opłacić dwumiesięczne stypendium zwycięzcy konkursu fryzjerskiego i laureatowi konkursu dla organistów. Jan Szymański zatrudnił najlepszych fryzjerów, by pracowali z Januszem.  Tak jest też do dziś, musi być nad fryzjerem odpowiedni mentor w trakcie przygotowań do konkursu.  Janusz bardzo chciał pracować za granicą, poznać nowe techniki, rozwijać się zawodowo. Cały swój wolny czas poświęcał na ćwiczenia. Od rana pracował w zakładzie, wieczorami pracował drużynowo i indywidualnie nad fryzurami.  Chwilami, dla odreagowania, nadal grywał na akordeonie.  Ciężka praca i wytrwałość owocowały. Wygrywał po kolei wszystkie polskie konkursy fryzjerskie, również te wymagające pracy drużynowej!
Nadszedł rok 1967 i konkurs o stypendium Antoine’a.



                                                                                   Trening pod okiem ojca. Trzecia w nocy

                                                                                              
Janusz, jako najmłodszy uczestnik, startował w konkurencji fryzjerstwa damskiego. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich, był przecież synem TEGO Jana, nie mógł zawieść tych wszystkich ludzi, którzy w niego wierzyli. Tak wielu fryzjerów położyło na szali swoje kariery, ponieważ przelali na tego młodego chłopaka swoje marzenia. Na pewno czuł na sobie ogromną presję!
Miał na sobie białą marynarkę, co wyróżniało go z tłumu ubranych na czarno mężczyzn.  Nie był to styl narzucony przez ojca. Janusz miał w sobie wrodzone poczucie smaku i elegancji. Fryzura na konkursie w Chorzowie wykonana była żelazkiem Marcela, charakteryzowała się fakami[D1] i, wykończenie górne fryzury treską w fale.  Konkurs ów wygrał! Sam Antoine, gdy dotarły do niego fotografie fryzur, zażądał właśnie fryzury wykonanej przez Szymańskiego.
                                                                                              
                                                                                      Ta fryzura wygrywała wszystkie konkursy.

Dwunastego lutego 1967 roku Janusz wysiadł na dworcu w Paryżu, a tam czekał na niego Król Fryzjerów.   
Pojechał na dwa miesiące… Został na parę lat!
Paryż przywitał Szymańskiego na swój sposób. Przybył do miasta świateł, gdy zamykano teatry, młodzież wychodziła na ulice, a fryzjerstwo już opierało się głównie na tapirowaniu włosów. Zamieszkał na avenue Paul Doumer 1.  W dawnym pokoju organisty Jeana Guillou. Z okna widział wieżę Eiffla. Nie był jednak na wakacjach.  Pracował ciężko, ponownie stał się uczniem. Patrzył jak pracują najlepsi w salonie przy rue Cambon 5, po pracy biegał do szkoły kosmetycznej pod Szklanym Domem Antoine’a. Wieczorami, tkając peruki dla gwiazd teatralnych, szlifował język francuski. Nie narzekał. Prezentując pracę żelazkiem do ondulacji, udowodnił Antoniemu, że to właśnie ciężka praca a nie znajomości komunistyczne przywiodły go do niego. Antoine zaprezentował Janusza we francuskiej telewizji. Zaprosił go do swej pracowni. Pokazał, jak tworzył swe słynne peruczki! Alexandre de Paris wielokrotnie proponował mu pracę u siebie, ale Janusz odmawiał. Zostali przyjaciółmi. Jeszcze parę lat temu widziałem ich listy do siebie. Guillaume, Maria Carita, wszyscy chcieli mieć go u siebie, chcieli, by z nimi współpracował. On wiernie został przy swoim trzecim mistrzu, przy Królu Fryzjerów.
W Polsce Janowi Szymańskiemu zerwano podłogę w całym domu w poszukiwaniu syna! Nie wolno było być za granicą tak długo!  

                                                                   Podczas jednej z wielu sesji w domu przy avenue Paul Doumer 1

Janusz po przejściu wszystkich etapów szkolenia, od charakteryzacji po koloryzacje włosów, dostąpił największego zaszczytu. Podróżował po Polsce i Europie, załatwiając zlecenia swego mistrza. Ale szerzej o współpracy miedzy Antoine’em a Szymańskim opowiem innym razem.
Antoine wymyślił sobie, że wraca do Polski, do ukochanego Sieradza na stałe.
- Ty Janusz zajmiesz się moja historią. Zbierz wszystkie pamiątki i zabierzemy je do Polski.
To właśnie Janusz Szymański pomagał spakować cały dom przy Paul Doumer.  Tygodniami segregował zdjęcia, filmy, suweniry. Nauczył się, jak odrestaurować kolekcję peruk i kostiumów. Opuścił dom jako ostatni.  Musiał czuć się potwornie, gdy widział jak ciężarówki wyjeżdżały z Paryża. Antoine jechał za żelazną kurtynę, nie rozumiejąc zupełnie tamtej Polski. Janusz pojechał za swoim mistrzem. Niestety to on był tym, który musiał „gasić światło”.
Janusz jeszcze nie wiedział, że zmieni polskie rzemiosło. Jego powrót był wyznacznikiem rewolucji, która zmienił oblicze polskiego fryzjerstwa!
                                                          
                                                                               Fryzura stworzona w Paryżu. Podbiła Francuski i Polski Rynek



 [D1]Co to?

środa, 14 maja 2014

Fate

I try to visit Antoni Cierplikowski in his hometown at least once a month. I always bring white lilies - his favourite flowers, some gossip and I always try to have something light-blue. I direct my first steps to the cemetary. I always enter the cemetary, turn right, then the second alley to the left to the historic church, I move forward, pass a few prewar graves and a poplar. Just two steps farther I can see the “Fatum” sculpture standing on a short pedestal at the horizon. There are only 40 steps left and I reach his grave. I greet him and start the conversation. Unfortunately I am a person that likes to talk and work. So I sweep the leaves, change the lights and gossip while doing that. I tell him about haircuts that I saw and created. When everything is clean enough I stand still. Look at the masters grave. Everything is in order. I can see an ideally trimmed hedge that are no more than 40 centimeters high. It looks nice but unfortunately it covers the inscription which lists all of Cierplikowski’s orders. Above the four-meter-high tombstone there is a sandstone sculpture “Fatum” that crowns his place of eternal rest. It has been standing there since 1984 and it’s guarding the master’s peace to this day. „Fatum” is also known as „Soul leaving the body”. The sculpture is different from all the sculptures surrounding it and different from all the sculptures at the cemetaries around the world. It is not an angel, nor Jesus, any kind of religious symbol, someone crying after the dead. Fatum represents immortality, shows freedom and a promise of life. It shows two characters: The Body - empty shell with lowered head - shaped like a human being. The Soul - slim and firm, with head facing the sky, ready to fly away. It’s free! It has Cierplikowski’s face features. I am being asked repeatedly why this sculpture was chosen to be at Cierplikowski’s grave. 
Where the idea to do that came from, who was crazy enough to think of such an extravagance? 
The answer is really simple - that is the idea of King of Hairdressers. He decided that “Fatum” will stand on his grave when he was 35.
 It all started with a great friendship of two creators in their own areas.
                                                                                            
                                                                                                                 1 Fate




 „Fatum / Soul leaving the body” was created in 1904 in Warsaw. First version was carved in plaster, showing impersonal silhouettes, it was around 60cm high. It was small and light - very delicate - it started traveling the world with its creator: Xawery Dunikowski. They spent 1914 in Paris. In the capital of fashion the “Fatum” was reborn. Watched by hundreds of pairs of eyes, talked about by everyone, it moved imagination of artists of different fields. But only one of them saw something different in it. It was Cierplikowski, I don’t know when he agreed with Dunikowski that this will be part of his tombstone or whether he was the one who suggested that the soul should have his face. One thing is certain -even the creator did not predict such a huge career of “Fatum” In 1927 the second version of “Soul leaving the body” was created - over 4 meters high, weighing a few tonnes. With heavily outlined facial features it stands above unadorned grave. As a main point of the grave it moves imagination even more than the original. It consisted of two elements: The Body as impersonal mass. The Soul with facial features of King of Hairdressers faced blue french sky. Standing on a little cemetary surrounded by the fields it guarded family grave of Cierplikowskis. Antoine was 43 by then. But travels of the sculptures were only beginning bad then! Four-meter-high „Fatum” survived the Second World War at Longjumeau cemetary, “posed” for many photographers, was often showed in newspapers. It became one of the symbols of Emperor of Hairdressers. It never caused sadness. It remained like that till the late 60’s.


                                                 Gravigny. Foto: Franz Lovy



 Antoine, preparing to leave this world at the age of 76 bought a second place at the cemetary near his home in Paris. At the Passy Cemetary next to Trocadero. „Fatum” was transported to Paris. It was to fire up curiosity and agitate the capital of France! The new grave was the opposite of the one in Gravigny. Its construction was thought to be modern but unfortunately followed the fashion of creating black unadorned marble tombstones. Rectangle black pedestal has a golden lettered poem embossed. The sculpture “Fatum” was supposed to emphasise the uniqueness of that place. The reality proved to be malicious. „Fatum” from Gravigny was too heavy and smashed black marble at which it was supposed to stay for eternity. Fortunatelly that was not a problem for Cierplikowski. His friend, Xavery Dunikowski was still alive and lived in Poland. Sculptor got commissioned to create another version of “Soul leaving the body” - smaller and lighter this time. It was created swiftly. It consisted of one element.for the first few years it was white - it was sculpted in white sandstone. The grave stood out from other historical graves and mausoleums. Ideally fitting, 
with perfect harmony it looked at Parisian skies for years!  


                                                         Passy Cemetary.Foto Gilbert Boisgontier





 Up until 1970 guests visiting master Antoine saw “Fatum” from his balconny. Original was placed in Warsaw in 1963. It was closed between other sculptures in Summer Palace Królikarnia it waited fr better times for old sculptor. First copy never came back to Gravigny, it was placed in small garden in Paris Av. Paul Dumier,1 when the second one was very popular and showed often in the newspapers. This history should have ended right here but fortunately we are just in the middle of it. Xawery Dunikowski has stopped his work, waiting until renovation works finished in the Summer Palace in Królikarnia, as he was to have his painting and sculpting workshop there. Sadly, the sculptor died on the 26th of January 1964 in Warsaw. Polish authorities have decided to finish the renovations for the first anniversary of his death, and put the building to use as the museum devoted only to him. Antoine, moved by this decision, and knowing that the newly created institution does not have a great selection of the illustrious creator's works, decided to give to the Polish nation all the works Dunikowski had created especially for him. A few weeks later, „Fatum”, located in the garden, has been dismantled and moved from Paris to Warsaw by train. The sculpture has been placed in Królikarnia park. Sadly, the inept workers broke the top part. The four-meter collossus, hidden among the apple trees and poplars, is looking at Warsaw's sky to this day. 

                                           Królikarnia park. Foto: Club Antoine

It's trip around Europe has ended. The original was shown to the broad public for the first few years, and later disappeared in the warehouse again, for long years. The copy inspires Polish artists, gives shade to lovers, pleases the eyes of all. It is no longer a gravestone sculpture – it has been reborn as a work of almost an exhibition.
Let us, however, come back to Paris. In 1969 Antoine made a decision to come back to Poland, to his family town of Sieradz. In the press he has stressed that, when he dies, his heart will lie next to the heart of Chopin in the Three Crosses Church in Warsaw, and the body will be buried on the Passy Cemetery in Paris. Antoine diedon the 5th of July 1976 in Sieradz. Poland was then under the grasp of communism and his last will could not be complete. Paris grave was to forever remain empty. The master has been buried in the grave under a bizzare obelisk, next to his parents.
His friend, a hairdresser Czesław Adamiak, could not come to terms with the whole situation. He mobilized Cierplikowski family and convinced the folk of Sieradz to something extraordinary. If the last will of the King of Hairdressers could not be fulfiiled, he should at least be granted a monument he wanted. Dunikowski was already dead and the National Museum did not agree to give back the sculpture standing in the park. The Paris monument was at that times far beyond their reach. Nobody now knows whose idea it was to make another version of the „Soul Leaving the Body” - it is not important now. What counts is that this idea has been put to life. Due to high cost of creating such sculpture, a lot of money was needed. This problem has been solved by the Hairdressers Trade Union – an organization of hairdressers from the whole country. It was agreed that anyone who offered a certain amount of money was to receive a proof of his generosity – a symbolic token designed by an artist. The tokens have reached everywhere. The Polish hairdressers did not fail and the necessary sum has been collected in an unimaginable tempo for the time – a year after the decision about the grave redesign has been made. The new „Fatum” was officially revealed on the renovated grave of the master Antoine Cierplikowski on the 4th of November 1984. This way, the third face of Antoine memorized in the Soul, looks towards the great future. The new copy, made with a clumsy hand, was heavy, lacking dynamics and smaller than the Paris version, but consisting of two elements. There is no author's fault of he author: the sandstone was of low quality, and it is hard to copy the master Polish sculptor. What counts is the fact that „Fatum” guards the eternal sleep of the great hairdresser. There is a funny story connected with this copy – some inhabitants of Sieradz noticed a sexual act of two people in the monument. Some of the offended spat on it, the more courageous covered the figures behinds, some even tried to remove them with sandpaper.

                                                           Cemetery in Sieradz foto: Paweł Kurzawski


This way, three copies of the modest, exhibition sculpture were created, and exist in three different places of the world: Paris, Warsaw and Sieradz.
„Fatum” located in Paris has moved imagination of Hubert Demory, causing the creation of the book „Mosieur Antoine Grand Matitre de la Haute Coiffure francaise” (published in 2005). This is, unfortunately, how the story of the second copy of the „Soul Leaving the Body” ends. The parcel on Passy Cemetary has not been paid for by a proper person and the empty grave was a great investment. That is why both the monument and the parcel has been bought in 1989 by Lemerre family, and the sign saying „Antoine” has been covered by the initials „J.J.-L.L. 1969 – 2003.”


Year 2004 brought another sad surprise. „Fatum” located on the Paris grave has been stolen. It has been told that it has been destroyed, yet in might quietly rest in some private collection, hidden from all. On the 12th of February 1972, on Longjumeau cemetary, Marie – Berthe Cierplikowska – the Master's wife, has been put to a lonely ground in the grave destined for her and her husband. „Fatum” in Królikarnia Park is well, and is often photographed by young photography adepts.
In a few days I will stand by the masters grave in Sieradz. I will again tell of everything that is interesting, smile looking at the seedy part of the monument – the probable buttocks. I think that someday the sculpture will have to be cleaned and returned to its original colour – white. But it will be someday. Maybe the fourth copy is to be made somewhere and amaze new generations... 
as it is not the end of this story!

Adam Krupiński

tłum: AiP Chełchowscy


Fatum


Przynajmniej raz w miesiącu staram się odwiedzać Antoniego Cierplikowskiego w jego rodzinnym Sieradzu.  Przynoszę zawsze ze sobą białe lilie - jego ulubione kwiaty, garść plotek i staram się mieć na sobie coś błękitnego.  Pierwsze kroki w Sieradzu kieruję ku cmentarzowi. Zawsze wchodzę od ulicy Cypriana Bazylika, skręcam w prawo, potem druga alejka w lewo, do zabytkowego kościółka, prę przed siebie, mijam kilka przedwojennych grobowców rodzinnych, topolę. Dwa kroki za tym drzewem, na horyzoncie, widzę umieszczoną na niskim cokole rzeźbę „Fatum”. Pozostaje tylko czterdzieści kroków i jest się już na miejscu. Witam się i zaczynam rozmowę, niestety, jestem tym typem człowieka, który lubi robić i gadać. Więc, zmiatam liście, wyjmuję zużyte wkłady ze zniczy, plotkując równocześnie. Mówię o  fryzurach które zrobiłem, które widziałem.   Gdy już wszystko dokoła jest na tyle akceptowalne by dalej pogadać, staję spokojnie.  Omiatam spojrzeniem  grób mistrza. Wszystko jest w porządku.  Przede mną znajdują się idealnie obcięte, zadbane krzewy żywopłotu, nieprzekraczające czterdziestu centymetrów.  Wyglądają ładnie ale niestety  zasłaniają napis, który wymienia ordery zdobyte przez Cierplikowskiego.  Następnie, nad ponad czterometrową piaskową płytą nagrobną,   wieńcząc miejsce wiecznego spoczynku, stoi wykuta z piaskowca rzeźba „Fatum”.  Stanęła  tam w  1984 roku i do dzisiejszego dnia pilnuje wiecznego spoczynku mistrza.
 „Fatum” zwane jest również, jako „Dusza odrywająca się od ciała”. Rzeźba jest inna niż wszystkie dokoła, inna niż wszystkie na cmentarzach świata. Nie jest aniołem,  Jezusem, symbolem religijnym, elementem płaczącym nad losem zmarłego. Fatum  reprezentuje nieśmiertelność, przedstawia wolność  i obietnicę życia.  Rzeźba składa się z dwojga  postaci: Ciała - pustej skorupy z opuszczoną głową  – z kształtu przedstawia istotę ludzką. Dusza zaś, smukła, jędrna, z głową skierowaną ku niebu, gotowa odlecieć gdzieś w dal. Wolna! Twarz duszy ma rysy Cierplikowsiego. 
Niejednokrotnie pytają mnie  dlaczego właśnie ta rzeźba jest na grobie Cierplikowskiego, skąd ten pomysł, kto był na tle szalony, by wpaść na taką ekstrawagancję?  Odpowiedź jest prosta – to pomysł Króla fryzjerów. Zadecydował jeszcze za życia, w wieku trzydziestu pięciu lat iż właśnie „Fatum” stanie na jego grobie. Wszystko zaczęło się  od wielkiej przyjaźni dwojga kreatorów w swej dziedzinie.
                                                      "Fatum" - Pierwowzór


„Fatum / dusza odrywająca się od ciała” powstała w 1904 w Warszawie. Pierwsza wersja  wykuta w gipsie, przedstawiająca bezosobowe sylwetki,  mierzyła nieco ponad sześćdziesiąt centymetrów.  Jest drobna, lekka    delikatna  - rozpoczęła podróż po świecie, wraz ze swoimi  twórcą: Xawerym Dunikowskim.  1914 rok spędziła w Paryżu.  W stolicy mody  „Fatum” odrodziło się na nowo. Obserwowane przez setki par oczu, na ustach wszystkich poruszyło wyobraźnie artystów wszelkich dziedzin. Jednak tylko jeden z nich dostrzegł w niej coś innego niż wszyscy. Był to  Cierplikowski.  Nie wiem, kiedy ustalił z Dunikowskim, by replika zaistniała jako rzeźba nagrobna. Czy to właśnie on, zasugerował by dusza nosiła jego  rysy? Jedno jest pewne – sam autor nie przewidział tak wielkiej kariery „Fatum”.
W  1927 roku ukończona została ponad czterometrowa, ważąca kilka ton  druga wersja „Duszy odrywającej się od ciała”.
 Z mocno zarysowanymi rysami, stanęła nad niczym nie ozdobioną płytą nagrobną. Jako główny punkt grobowca oddziaływała mocniej na wyobraźnię niż pierwowzór. Składała się  z dwóch elementów:  Ciało, jako bezosobowa bryła.   Dusza,  mająca rysy króla fryzjerów, spoglądała w francuskie błękitne niebo.  Ustawiona na małym, otoczonym polami cmentarzu pilnowała rodzinnego grobowca państwa Cierplikowskich.  Antoine miał wtedy czterdzieści trzy lata . Jednak podróż rzeźby po świecie miała się dopiero rozpocząć!
Czterometrowe „Fatum” na cmentarzu  w  Longjumeau,  przetrwało drugą wojnę światową,   pozowało wielu artystom fotografikom, niejednokrotnie gościło na  łamach gazet.  Stało się jednym z symboli cesarza fryzjerów. Nigdy nie wywoływało smutku – a o to chodziło. Tak trwało w spokoju do późnych lat 60.   
                                                               
                                            Gravigny. Foto: Franz Lovy

 Antoine, szykując się do odejścia z tego świata, w wieku  siedemdziesięciu sześciu  lat, wykupił sobie drugą parcelę na cmentarzu. Tym razem tuż obok domu, w Paryżu. Na cmentarzu Passy przy Trocadero.  Zatem wtedy to,  „Fatum” zostało rozebrane i przewiezione do Paryża. Rzeźba miała teraz rozbudzać ciekawość i bulwersować stolicę Francji! Nowy grób stanowił przeciwieństwo tego z Gravigny. Jego konstrukcja w założeniu miała być nowoczesna, niestety  konstrukcja uległa panującej wtedy modzie na czarne, marmurowe,  niczym nie ozdobione płyty.  W kwadratowym czarnym postumencie, wykuty został  złotymi literami wiersz.  Rzeźba „Fatum” miała za zadanie podkreślić wyjątkowość miejsca. Rzeczywistość jednak okazał się złośliwa. „Fatum” z Gravigny okazało się za ciężkie i zmiażdżyło czarny granit na którym miało spocząć na wieczność.  Nie stanowiło to problemu dla Cierplikowskiego. Jego przyjaciel, Xsawery Dunikowski nadal żył i mieszkał w Polsce. Rzeźbiarz dostał zlecenie wykonania kolejnej kopii „Duszy Odrywającej się od ciała”  jednak tym razem mniejszej i lżejszej.  Zlecenie zostało wykonane bardzo szybko.  W porównaniu do swej poprzedniczki ta wersja składała się z jednego spójnego elementu. Przez pierwsze kilka lat była  biała, ponieważ użyto do jej wykonania białego piaskowca. Grób znacząco  się wyróżniał pomiędzy  starymi zabytkowymi grobami i mauzoleami. Idealnie dopasowany, z zachowaną harmonią, przez lata spoglądał w Paryskie niebo!

                   

                                                     Cimetière de Passy. Foto Gilbert Boisgontier



Aż do roku 1970 goście przebywający u mistrza Antoine’a spoglądali z jego balkonu na „Fatum”.  Pierwowzór w 1963 roku osiadł na stałe w Warszawie. Zamknięty pomiędzy innymi rzeźbami w Pałacu Letnim Królikarnia, czekał na lepsze czasy starego już rzeźbiarza. Pierwsza kopia nie wróciła już do Gravigny, stanęła w Paryskim małym ogrodzie przy Av. Paul Dumier, podczas gdy druga kopia święciła swe triumfy na łamach gazet. Historia ta powinna zakończyć się właśnie w tym miejscu, na szczęście jednak jest to dopiero jej połowa. 
Xawery Dunikowski  czekając na ukończenie prac remontowych Letniego Pałacu w Królikarni, wstrzymał swoją pracę artystyczną, bo  miał mieć w tym miejscu swoją pracownię rzeźbiarsko - malarską. Niestety rzeźbiarz zmarł dwudziestego szóstego stycznia 1964 roku w Warszawie.  Władze Polskie podjęły decyzję, by w pierwszą rocznicę śmierci rzeźbiarza, ukończyć prace remontowe, a budynek oddać do użytku jako muzeum poświęcone tylko i wyłącznie Dunikowskiemu. Wzruszony tą decyzją Antoine, wiedząc  że nowo powstała instytucja nie posiada wielkich zbiorów twórczości  tego wybitnego polskiego kreatora,  zadecydował, że podaruje Narodowi Polskiemu  wszystkie dla niego wykonane prace Dunikowskiego. Kilka tygodni później „Fatum” znajdujące się w ogrodzie,  rozmontowane, wraz z innymi pracami rzeźbiarza ruszyło pociągiem z Paryża do Warszawy.   Rzeźba została ustawiona w parku Królikarni. Niestety, nieporadni budowniczy  ukruszyli górną jej część.  Czterometrowy  kolos, ukryty w cieniu drzew jabłoni i topoli, do dzisiejszego dnia spogląda w Warszawskie niebo. 



  Park w Królikarni. Foto:Adam Krupiński


 Zakończyła się jego podroż po Europie.  Pierwowzór  przez pierwsze kilka lat wystawiany był szerszej publiczności, po czym znów zniknął w magazynie na długie lata. Kopia inspiruje polskich artystów, daje cień kochankom, cieszy oczy  wszystkich. Przestała być rzeźbą nagrobną – zaistniał od nowa jako rzeźba niemalże wystawowa.


Wróćmy jednak do Paryża. W 1969 Antoine podjął decyzję o powrocie do Polski, do swojego rodzinnego Sieradza. Podkreślał w prasie, że gdy umrze, jego serce spocznie obok serca Chopina w Kościele Trzech Krzyży w Warszawie, a ciało zostanie pochowane na Cmentarzu Passy w Paryżu.  Antoine zmarł  piątego lipca 1976 roku, w Sieradzu. Niestety w Polsce szalał wtedy komunizm i jego ostatnia wola nie mogła zostać spełniona. Paryski grób miał być na zawsze pusty. Mistrz pochowany został w grobie, pod dziwacznym obeliskiem, niedaleko swoich rodziców.  
Jego przyjaciel, fryzjer, Czesław Adamiak nie potrafił się pogodzić z całą tą sytuacją. Zmobilizował rodzinę Cierplikowskich, przekonał mieszkańców Sieradza do czegoś niezwykłego.  Skoro nie udało się spełnić ostatniej woli Króla Fryzjerów, to przynajmniej powinno się postawić mu pomnik jakiego pragnął. Niestety Dunikowski w tym czasie już nie żył, a Muzeum Narodowe nie zgodziło się oddać rzeźby stojącej w parku. Natomiast paryska rzeźba, w tamtych czasach była daleko po za zasięgiem ich możliwości.  Teraz już nie wiadomo, kto wpadł na pomysł, by  wykonać kolejną wersję „Duszy odrywającej się od ciała”. Nie jest to teraz istotne,  liczy się, że pomysł wcielono w życie. Ze względu na wysokie koszty stworzenia takiej rzeźby potrzebne były duże nakłady  finansowe. Ten problem został rozwiązany przez Cech Fryzjerów - organizację zrzeszającą fryzjerów w całym kraju.  Usatalono by każdy kto wpłacił odpowiednią sumę pieniędzy na ten cel, posiadał dowód hojności - symboliczną cegiełkę zaprojektowaną przez artystę plastyka.  Cegiełki rozeszły się po całej Polsce.   Polscy fryzjerzy nie zawiedli, potrzebna suma została uzbierana w zawrotnym tempie jak na tamtą epokę  – w rok od podjęcia decyzji o przebudowie grobu.  Najnowsze „Fatum” zostało uroczyście odsłonięte na odnowionym  grobie mistrza Antoniego Cierplikowskiego czwartego listopada 1984. Tym sposobem, trzecia już z rzędu twarz Antoine’a, uwieczniona w Duszy, spogląda ku wielkiej przyszłości. Nowa kopia, wykonania niezdarną ręką,  była przysadzista, pozbawiona dynamiki, mniejsza niż paryska wersja, ale złożona z dwóch elementów.  Nie ma w tym winy autora: piaskowiec był kiepskiej jakość, trudno jest też skopiować wielkiego mistrza polskiej rzeźby. Liczy się fakt iż „Fatum” strzeże wiecznego snu wielkiego  fryzjera. Wiąże się z tą kopią, śmieszna historia - niektórzy mieszkańcy Sieradza dostrzegli w tym pomniku stosunek płciowy dwojga ludzi. Oburzeni pluli na niego, a odważniejsi  zakrywali figurom pośladki.  Ktoś nawet próbował je zatrzeć papierem ściernym.  

                                                     Cmentarz w Sieradzu.  Foto: Paweł Kurzawski




Tak właśnie powstały trzy kopie, skromnej wystawowej  rzeźby,  istniejące w tym samym czasie w różnych miejscach na świecie: w Paryżu, w Warszawie i w Sieradzu.
„Fatum” znajdujące się w Paryżu poruszyło wyobraźnię Huberta Demory, czego skutkiem jest książka  „Mosieur Antoine Grand Matitre de la Haute Coiffure francaise” (wydana w 2005 roku.) Tu niestety kończy się historia drugiej kopi „Duszy odrywającej się od ciała”. Niestety  parcela na cmentarzu Passy nie została opłacona  przez odpowiednią osobę, w dodatku pusty grób  stanowił idealną  inwestycję, dlatego też  w 1989 rodzina Lemerre wykupiła parcelę wraz z rzeźbą.  Napis „Antoine” zakryli tabliczką z inicjałami „J.J.-L.L. 1969 – 2003.”
 
 2004 rok również przyniósł przykrą niespodziankę - „Fatum” znajdujące się na Paryskim  grobie Mistrza  zostało skradzione. Powiedziano, że podobno zostało zburzone. Prawdopodobnie spoczywa teraz ukryte przed wszystkimi w jakiejś prywatnej kolekcji.  Dwunastego lutego 1972 roku  na cmentarzu w Longjumeau złożona została do wiecznego  snu Marie - Berthe Cierplikowska ( - żona Mistrza). Pochowana została samotnie w grobie przeznaczonym dla niej i dla męża.  „Fatum” w Parku Królikarni ma się dobrze i jest chętnie fotografowane przez młodych artystów fotografików.
Za kilka dni znów stanę przed grobem mistrza w Sieradzu. Ponownie opowiem o wszystkim co ciekawe, uśmiechnę się spoglądając na wytarty element rzeźby - niby pośladki.  Myślę, że kiedyś będzie trzeba doczyścić ten pomnik i przywrócić mu  jego pierwotny  kolor: biel.  Ale to kiedyś... Może stanie jeszcze gdzieś czwarta kopia i zachwyci kolejne pokolenia... 
 Ponieważ nie jest to koniec tej historii!

Adam Krupiński