Przynajmniej raz w miesiącu staram się odwiedzać Antoniego
Cierplikowskiego w jego rodzinnym Sieradzu.
Przynoszę zawsze ze sobą białe lilie - jego ulubione kwiaty, garść
plotek i staram się mieć na sobie coś błękitnego. Pierwsze kroki w Sieradzu kieruję ku
cmentarzowi. Zawsze wchodzę od ulicy Cypriana Bazylika, skręcam w prawo, potem druga alejka w
lewo, do zabytkowego kościółka, prę
przed siebie, mijam kilka przedwojennych grobowców rodzinnych, topolę. Dwa
kroki za tym drzewem, na horyzoncie, widzę umieszczoną na niskim cokole rzeźbę
„Fatum”. Pozostaje tylko czterdzieści
kroków i jest się już na miejscu. Witam
się i zaczynam rozmowę, niestety, jestem tym typem człowieka, który lubi robić
i gadać. Więc, zmiatam liście, wyjmuję
zużyte wkłady ze zniczy, plotkując równocześnie. Mówię o fryzurach które zrobiłem, które
widziałem. Gdy już wszystko dokoła jest
na tyle akceptowalne by dalej pogadać, staję spokojnie. Omiatam spojrzeniem grób mistrza. Wszystko jest w porządku. Przede mną znajdują się idealnie obcięte,
zadbane krzewy żywopłotu, nieprzekraczające czterdziestu centymetrów. Wyglądają ładnie ale niestety zasłaniają napis, który wymienia ordery zdobyte
przez Cierplikowskiego. Następnie, nad
ponad czterometrową piaskową płytą nagrobną,
wieńcząc miejsce wiecznego spoczynku, stoi wykuta z piaskowca rzeźba
„Fatum”. Stanęła tam w
1984 roku i do dzisiejszego dnia pilnuje wiecznego spoczynku mistrza.
„Fatum” zwane jest
również, jako „Dusza odrywająca się od ciała”. Rzeźba jest inna niż wszystkie
dokoła, inna niż wszystkie na cmentarzach świata. Nie jest aniołem, Jezusem, symbolem religijnym, elementem
płaczącym nad losem zmarłego. Fatum
reprezentuje nieśmiertelność, przedstawia wolność i obietnicę życia. Rzeźba składa się z dwojga postaci: Ciała - pustej skorupy z opuszczoną
głową – z kształtu przedstawia istotę
ludzką. Dusza zaś, smukła, jędrna, z głową skierowaną ku niebu, gotowa odlecieć
gdzieś w dal. Wolna! Twarz duszy ma rysy Cierplikowsiego.
Niejednokrotnie pytają mnie
dlaczego właśnie ta rzeźba jest na grobie Cierplikowskiego, skąd ten
pomysł, kto był na tle szalony, by wpaść na taką ekstrawagancję? Odpowiedź jest prosta – to pomysł Króla
fryzjerów. Zadecydował jeszcze za życia, w wieku trzydziestu pięciu lat iż
właśnie „Fatum” stanie na jego grobie. Wszystko zaczęło się od wielkiej przyjaźni dwojga kreatorów w swej
dziedzinie.
"Fatum" - Pierwowzór
„Fatum / dusza odrywająca się od ciała” powstała w 1904 w
Warszawie. Pierwsza wersja wykuta w
gipsie, przedstawiająca bezosobowe sylwetki,
mierzyła nieco ponad sześćdziesiąt centymetrów. Jest drobna, lekka –
delikatna - rozpoczęła podróż po
świecie, wraz ze swoimi twórcą: Xawerym
Dunikowskim. 1914 rok spędziła w
Paryżu. W stolicy mody „Fatum” odrodziło się na nowo. Obserwowane
przez setki par oczu, na ustach wszystkich poruszyło wyobraźnie artystów
wszelkich dziedzin. Jednak tylko jeden z nich dostrzegł w niej coś innego niż
wszyscy. Był to Cierplikowski. Nie wiem, kiedy ustalił z Dunikowskim, by
replika zaistniała jako rzeźba nagrobna. Czy to właśnie on, zasugerował by
dusza nosiła jego rysy? Jedno jest pewne
– sam autor nie przewidział tak wielkiej kariery „Fatum”.
W 1927 roku ukończona
została ponad czterometrowa, ważąca kilka ton
druga wersja „Duszy odrywającej się od ciała”.
Z mocno zarysowanymi
rysami, stanęła nad niczym nie ozdobioną płytą nagrobną. Jako główny punkt
grobowca oddziaływała mocniej na wyobraźnię niż pierwowzór. Składała się z dwóch elementów: Ciało, jako bezosobowa bryła. Dusza,
mająca rysy króla fryzjerów, spoglądała w francuskie błękitne niebo. Ustawiona na małym, otoczonym polami
cmentarzu pilnowała rodzinnego grobowca państwa Cierplikowskich. Antoine miał wtedy czterdzieści trzy lata .
Jednak podróż rzeźby po świecie miała się dopiero rozpocząć!
Czterometrowe „Fatum” na cmentarzu w
Longjumeau, przetrwało drugą
wojnę światową, pozowało wielu artystom
fotografikom, niejednokrotnie gościło na
łamach gazet. Stało się jednym z
symboli cesarza fryzjerów. Nigdy nie wywoływało smutku – a o to chodziło. Tak
trwało w spokoju do późnych lat 60.
Gravigny. Foto: Franz Lovy
Antoine, szykując się
do odejścia z tego świata, w wieku
siedemdziesięciu sześciu lat,
wykupił sobie drugą parcelę na cmentarzu. Tym razem tuż obok domu, w Paryżu. Na
cmentarzu Passy przy Trocadero. Zatem
wtedy to, „Fatum” zostało rozebrane i
przewiezione do Paryża. Rzeźba miała
teraz rozbudzać ciekawość i bulwersować stolicę Francji! Nowy grób stanowił
przeciwieństwo tego z Gravigny. Jego konstrukcja w założeniu miała być
nowoczesna, niestety konstrukcja uległa
panującej wtedy modzie na czarne, marmurowe,
niczym nie ozdobione płyty. W
kwadratowym czarnym postumencie, wykuty został
złotymi literami wiersz. Rzeźba
„Fatum” miała za zadanie podkreślić wyjątkowość miejsca. Rzeczywistość jednak okazał się złośliwa.
„Fatum” z Gravigny okazało się za ciężkie i zmiażdżyło czarny granit na którym
miało spocząć na wieczność. Nie
stanowiło to problemu dla Cierplikowskiego. Jego przyjaciel, Xsawery Dunikowski
nadal żył i mieszkał w Polsce. Rzeźbiarz dostał zlecenie wykonania kolejnej
kopii „Duszy Odrywającej się od ciała”
jednak tym razem mniejszej i lżejszej.
Zlecenie zostało wykonane bardzo szybko.
W porównaniu do swej poprzedniczki ta wersja składała się z jednego
spójnego elementu. Przez pierwsze kilka lat była biała, ponieważ użyto do jej wykonania
białego piaskowca. Grób znacząco się
wyróżniał pomiędzy starymi zabytkowymi
grobami i mauzoleami. Idealnie
dopasowany, z zachowaną harmonią, przez lata spoglądał w Paryskie niebo!
Cimetière de Passy. Foto Gilbert Boisgontier
Aż do roku 1970 goście przebywający u mistrza Antoine’a
spoglądali z jego balkonu na „Fatum”.
Pierwowzór w 1963 roku osiadł na stałe w Warszawie. Zamknięty pomiędzy
innymi rzeźbami w Pałacu Letnim Królikarnia, czekał na lepsze czasy starego już
rzeźbiarza. Pierwsza kopia nie wróciła już do Gravigny, stanęła w Paryskim
małym ogrodzie przy Av. Paul Dumier, podczas gdy druga kopia święciła swe
triumfy na łamach gazet. Historia ta powinna zakończyć się właśnie w tym
miejscu, na szczęście jednak jest to dopiero jej połowa.
Xawery Dunikowski
czekając na ukończenie prac remontowych Letniego Pałacu w Królikarni,
wstrzymał swoją pracę artystyczną, bo
miał mieć w tym miejscu swoją pracownię rzeźbiarsko - malarską. Niestety
rzeźbiarz zmarł dwudziestego szóstego
stycznia 1964 roku w Warszawie. Władze
Polskie podjęły decyzję, by w pierwszą rocznicę śmierci rzeźbiarza, ukończyć
prace remontowe, a budynek oddać do użytku jako muzeum poświęcone tylko i
wyłącznie Dunikowskiemu. Wzruszony tą
decyzją Antoine, wiedząc że nowo
powstała instytucja nie posiada wielkich zbiorów twórczości tego wybitnego polskiego kreatora, zadecydował, że podaruje Narodowi
Polskiemu wszystkie dla niego wykonane
prace Dunikowskiego. Kilka tygodni
później „Fatum” znajdujące się w ogrodzie,
rozmontowane, wraz z innymi pracami rzeźbiarza ruszyło pociągiem z
Paryża do Warszawy. Rzeźba została ustawiona w parku
Królikarni. Niestety, nieporadni budowniczy
ukruszyli górną jej część.
Czterometrowy kolos, ukryty w
cieniu drzew jabłoni i topoli, do dzisiejszego dnia spogląda w Warszawskie
niebo.
Park w Królikarni. Foto:Adam Krupiński
Zakończyła się jego podroż po
Europie. Pierwowzór przez pierwsze kilka lat wystawiany był szerszej
publiczności, po czym znów zniknął w magazynie na długie lata. Kopia inspiruje
polskich artystów, daje cień kochankom, cieszy oczy wszystkich. Przestała być rzeźbą nagrobną –
zaistniał od nowa jako rzeźba niemalże wystawowa.
Wróćmy jednak do Paryża. W 1969 Antoine podjął decyzję o powrocie do Polski, do swojego
rodzinnego Sieradza. Podkreślał w prasie, że gdy umrze, jego serce spocznie
obok serca Chopina w Kościele Trzech Krzyży w Warszawie, a ciało zostanie
pochowane na Cmentarzu Passy w Paryżu.
Antoine zmarł piątego lipca 1976
roku, w Sieradzu. Niestety w Polsce szalał wtedy komunizm i jego ostatnia wola
nie mogła zostać spełniona. Paryski grób miał być na zawsze pusty. Mistrz pochowany
został w grobie, pod dziwacznym obeliskiem, niedaleko swoich rodziców.
Jego przyjaciel, fryzjer, Czesław Adamiak nie potrafił się
pogodzić z całą tą sytuacją. Zmobilizował rodzinę Cierplikowskich, przekonał
mieszkańców Sieradza do czegoś niezwykłego.
Skoro nie udało się spełnić ostatniej woli Króla Fryzjerów, to
przynajmniej powinno się postawić mu pomnik jakiego pragnął. Niestety
Dunikowski w tym czasie już nie żył, a Muzeum Narodowe nie zgodziło się oddać
rzeźby stojącej w parku. Natomiast paryska rzeźba, w tamtych czasach była
daleko po za zasięgiem ich możliwości.
Teraz już nie wiadomo, kto wpadł na pomysł, by wykonać kolejną wersję „Duszy odrywającej się
od ciała”. Nie jest to teraz istotne,
liczy się, że pomysł wcielono w życie. Ze względu na wysokie koszty
stworzenia takiej rzeźby potrzebne były duże nakłady finansowe. Ten problem został rozwiązany przez
Cech Fryzjerów - organizację zrzeszającą fryzjerów w całym kraju. Usatalono by każdy kto wpłacił odpowiednią
sumę pieniędzy na ten cel, posiadał dowód hojności - symboliczną cegiełkę
zaprojektowaną przez artystę plastyka.
Cegiełki rozeszły się po całej Polsce.
Polscy fryzjerzy nie zawiedli, potrzebna suma została uzbierana w
zawrotnym tempie jak na tamtą epokę – w
rok od podjęcia decyzji o przebudowie grobu.
Najnowsze „Fatum” zostało uroczyście odsłonięte na odnowionym grobie mistrza Antoniego Cierplikowskiego
czwartego listopada 1984. Tym sposobem, trzecia już z rzędu twarz Antoine’a,
uwieczniona w Duszy, spogląda ku wielkiej przyszłości. Nowa kopia, wykonania
niezdarną ręką, była przysadzista,
pozbawiona dynamiki, mniejsza niż paryska wersja, ale złożona z dwóch
elementów. Nie ma w tym winy autora:
piaskowiec był kiepskiej jakość, trudno jest też skopiować wielkiego mistrza
polskiej rzeźby. Liczy się fakt iż „Fatum” strzeże wiecznego snu wielkiego fryzjera. Wiąże się z tą kopią, śmieszna
historia - niektórzy mieszkańcy Sieradza dostrzegli w tym pomniku stosunek
płciowy dwojga ludzi. Oburzeni pluli na niego, a odważniejsi zakrywali figurom pośladki. Ktoś nawet próbował je zatrzeć papierem
ściernym.
Cmentarz w Sieradzu. Foto: Paweł Kurzawski
Tak właśnie powstały trzy kopie, skromnej wystawowej rzeźby,
istniejące w tym samym czasie w różnych miejscach na świecie: w Paryżu,
w Warszawie i w Sieradzu.
„Fatum” znajdujące się w Paryżu poruszyło wyobraźnię Huberta
Demory, czego skutkiem jest książka
„Mosieur Antoine Grand Matitre de la Haute Coiffure francaise” (wydana w
2005 roku.) Tu niestety kończy się historia drugiej kopi „Duszy odrywającej się
od ciała”. Niestety parcela na cmentarzu
Passy nie została opłacona przez
odpowiednią osobę, w dodatku pusty grób
stanowił idealną inwestycję,
dlatego też w 1989 rodzina Lemerre
wykupiła parcelę wraz z rzeźbą. Napis
„Antoine” zakryli tabliczką z inicjałami „J.J.-L.L. 1969 – 2003.”
2004 rok również przyniósł przykrą
niespodziankę - „Fatum” znajdujące się na Paryskim grobie Mistrza zostało skradzione. Powiedziano, że podobno zostało
zburzone. Prawdopodobnie spoczywa teraz ukryte przed wszystkimi w jakiejś
prywatnej kolekcji. Dwunastego lutego
1972 roku na cmentarzu w Longjumeau
złożona została do wiecznego snu Marie -
Berthe Cierplikowska ( - żona Mistrza). Pochowana została samotnie w grobie
przeznaczonym dla niej i dla męża.
„Fatum” w Parku Królikarni ma się dobrze i jest chętnie fotografowane
przez młodych artystów fotografików.
Za kilka dni znów stanę przed grobem mistrza w Sieradzu.
Ponownie opowiem o wszystkim co ciekawe, uśmiechnę się spoglądając na wytarty
element rzeźby - niby pośladki. Myślę,
że kiedyś będzie trzeba doczyścić ten pomnik i przywrócić mu jego pierwotny kolor: biel.
Ale to kiedyś... Może stanie jeszcze gdzieś czwarta kopia i zachwyci
kolejne pokolenia...
Ponieważ nie jest
to koniec tej historii!
Adam Krupiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz